Na giełdzie, całkiem przypadkiem, bez wcześniejszych zamiarów zakupowych urzekł mnie stół. Te jego nogi... Cena przystępna, grzech było nie wziąć.
Trochę garażowej roboty, szlifowanie, docieranie, zbijanie, malowanie i jest.
Póki co stoi na jeszcze niewykończonym tarasie, bo nie mam dla niego za bardzo miejsca. W domu byłby bardziej proporcjonalny (na taras jest za mały) i lepiej by się eksponował, ale cóż musi poczekać. Być może będę miała jakąś wizję w przyszłości.
Dawno nic nie pisałam, pochłonął mnie ogród. Było mnóstwo pracy.
Wow super wyszedł ten stół :) bardzo mi się podoba :)))) uwielbiam targi straoci :))) zresztą kwietnik też świetny :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie http://m-lenat.blogspot.com
Moja mama zrobiła tak samo. Kupiła stół głównie ze względu na nóżki (bardzo podobne do tych) i całość pomalowała na biało (jednak razem z blatem, bo mamy jasny przedpokój). Wygląda super ;) Cała rodzinka się nim zachwyca (nawet tata!) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń